Iga Świątek w sobotę przegrała w Madrycie z Aryną Sabalenką w finale w turnieju WTA. “Wiadomo, że chciała rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, ale czasami tak jest, że nie da się wszystkiego wygrywać” – przyznał jej ojciec Tomasz w rozmowie z WP Sportowymi Faktami.
To był drugi z rzędu finał pomiędzy Polką a Białorusinką. Wcześniej, w Stuttgarcie, lepsza była 21-letnia raszynianka, tymczasem teraz triumfowała obchodząca 5 maja 25. urodziny tenisistka z Mińska.
Ojciec Igi starał się wytłumaczyć, dlaczego córka doznała porażki w stolicy Hiszpanii.
“Nie mogę nie wspomnieć też o dwóch meczach, które Iga kończyła w okolicach godziny pierwszej w nocy. To naturalnie rozregulowuje rytm dnia i pracy, trzeba spać dłużej za dnia. Mogło to sprawić, że warunki do startu nie były równe, ale w tenisie rzadko kiedy tak jest, więc wierzę, że to kolejne doświadczenie do kolekcji Igi, z którego wyjdzie lepsza” – mówił Tomasz Świątek dla WP Sportowe Fakty.
O grze do późnych godzin wspominała też Polka w wypowiedzi po finałowym meczu.
Jej ojciec przyznał także, że gra na wysokości 700 metrów, przy rozrzedzonym powietrzu, sprzyjała Sabalence.
Dla Świątek, która jest “jedynką” w rankingu WTA, była to dopiero czwarta finałowa porażka w karierze, a ma już na koncie 13 triumfów.
Teraz przed zawodniczkami jeszcze dwa turnieje na kortach ziemnych, które Polka bardzo dobrze wspomina. W rozpoczętej we wtorek imprezie w Rzymie triumfowała w dwóch ostatnich latach z rzędu, natomiast w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie, który wystartuje 22 maja, również dwa razy, ale z odstępem (2020 i 2022 rok).
“Mam cichą nadzieję, że warunki się wyrównają w Rzymie i podczas Rolanda Garrosa, Iga w końcu też jest w świetnej dyspozycji i ma za sobą dwa wygrane turnieje” – ocenił Tomasz Świątek.
Raszynianka w obu tych turniejach będzie bronić też miejsca na czele rankingu WTA. W tym momencie ma 1744 punkty przewagi nad Sabalenką.